Po śniadaniu wymeldowaliśmy się i mieliśmy podjąć “poważną” decyzję, gdzie udać się dalej. Cały wieczór wczoraj debatowaliśmy o rożnych miejscowościach (przyjaznych dla ridersów), rożnych opcjach, najlepszych możliwych drogach do kolejnego celu itp. Jednak, skoro Happy Drinki się ‘lały”, do żadnego porozumienia nie doszliśmy!

Więc pierwszym przystankiem po pożegnaniu się z Kite Cabana była Cumbuco’wska laguna nr 1.”Tabuba Lagoon” znana jest jako oaza dla początkujących i średnio zaawansowanych kitesurferów. Kilka kilometrów pod wiatr od miasta Cumbuco, znajduje się tuż przy poboczu drogi, można złapać lokalny autobus za około 2 R$, lub mój ulubiony rodzaj transportu w Brazylii, nieco bardziej kosztowny, tak zwany Dune Buggy (mały pojazd dostosowany do jazdy po plaży i wydmach). Po oględzinach nowej miejscówki zdecydowaliśmy się nie pływać na tej lagunie, może jesteśmy trochę wybredni a w szczególności ja, bo mimo ze powierzchnia wody była płaska jak stół, to była również bardzo płytka (nie do końca bezpieczna, podobno pod koniec sezonu zawsze jest w niej mniej wody niż na początku, jako że po porze deszczowej zawsze się wypełnia). Zalew był bardzo mały i już przy 5 latawcach na wodzie wyglądał na zatłoczony…  Woda była brązowego koloru i przy brzegu było wiele kąpiących się dzieci, na które trzeba by było bardzo uważać pod czas jazdy. Wiec  zadowoliliśmy się kilkoma zdjęciami owej laguny, a następnie odjechaliśmy w poszukiwaniu sławnej “Caupe Lagoon” 

DSC_0007Dojechaliśmy! Laguna ta jest znana na całym świecie jako plac zabaw dla profesjonalistów. W sezonie możesz tu spotkać najsławniejszych kitesurferów trenujących najnowsze triki.

My jednak, słyszeliśmy mieszane opinie przed przybyciem. Niektóre były niesamowite, bardzo płaska nawierzchnia, super stały wiatr, wspaniałe miejsce. Inne były nieco gorsze, że tu pływają w większości bardzo samolubni zawodnicy, że laguna jest tylko dla PRO kiterów, którzy nie oglądają się na mniej doświadczonych ridersów i przede wszystkim, że jest bardzo tłocznie.

Niestety, możemy potwierdzić, że doświadczyliśmy owych samolubnych kietesurferów. Było tylko 10 latawców na lagunie, i to już wystarczyło żeby czuć się jakbyśmy utknęli w szczycie w korku. Wielu lekkomyślnych kiterów, próbujących (głównie nieudolnie) szalone triki, tak zwane unhooked, uderzając co chwile, z dużą prędkością latawcem, tuż przed moimi oczami (ME DONT LIKE IT!).

korki na wodzie... Laguna Caupi

korki na wodzie… Laguna Caupi

Nasze pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne. Czuliśmy, że nie jest tu aż tak przyjazny klimat jak w poprzednio odwiedzonych przez nas miejscach. Prawie jakby każdy skupiał się tylko na siebie i trzeba walczyć o swoje miejsce na wodzie!

Jak dla nas, kitesurfing to bardzo przyjazny sport. Wszyscy się do siebie uśmiechają machając do siebie na wodzie, pomagają sobie wzajemnie, nawet jeśli się nie znają, takie przyjemne wibracje towarzyszyły nam wszędzie dotychczas. Uczucie tutaj było naprawdę nieprzyjemne, jak dla mnie “wyścig szczurów”, mega rywalizacja o miejsce i przestrzeń, których jak dla mnie nie było wystarczająco. Laguna przypomina skate park, bardzo korzystne warunki, płaska woda, wszyscy ridersi w butach i ćwiczą super trendy triki, które, jak na ten moment, są wysoko poza naszym poziomem umiejętności (krótko mówiąc: NIE TA LIGA :), choć muszę przyznać świetne miejsce do oglądania, z zimnym piwem w ręku!).

Z Cumbuco można tu dojechać po plaży w około 10 minut w Dune buggy. Albo przypłynąć z wiatrem przez otwarte morze na kite’cie, przejść 50 metrów w poprzek plaży i pływać na lagunie cały dzień. Nie brakuje opcji na złapanie podwózki z powrotem. To potencjalnie może być fajny dzień.

Dune buggy'sy generalnie brazylijskie taxi dla kitesurferów

Dune buggy’sy generalnie brazylijskie taxi dla kitesurferów

Skoro my mieliśmy samochód z wypożyczalni, musieliśmy wybrać tą najdłuższa drogę, aby się tu dostać. Zajęło to około 20 minut, dojechaliśmy, zaparkowaliśmy, dwie minuty spacerku pod wiatr, napompowaliśmy latawce i na wodę! (z dala od kilkudziesięciu pływaków po drugiej stronie laguny przy parkingu!) …

Po niespełna 40 minutach unikania “stłuczek”, odstępowania miejsca wymuszającym pierwszeństwo “kolegom” na wodzie, i kilku niecenzuralnych wyrazach wymamrotanych pod nosem, byliśmy już spakowani w aucie gotowi do drogi.

Jesteśmy pewni, że dla niektórych osób jest to naprawdę fajne miejsce, ale w tym dniu nie czuliśmy tego klimatu w ogóle! Przed wyjazdem zatrzymaliśmy się w restauracji z widokiem na lagunę (ładne widoki dobrych surferów trenujących najnowsze triki), idealne miejsce do podpatrzenia kilku ruchów czy kilku interesujących “wypadków” tak bardzo lepszych od nas kolegów!

Podsumowując Cumbuco, to trzeba przyznać, że jest to przyjemne miejsce na odpoczynek, wiele się dzieje, sporo małych sklepów ze sprzętem i suwenirami, mnóstwo barów i restauracje. Jednak warunki kitesurfingu z pewnością nie są tak wspaniałe, żebyśmy mogli powiedzieć z ręką na sercu, że warto przelecieć pół świata dla tego tak wysławionego miejsca. Woda nie było taka niebieska jak w innych odwiedzonych przez nas lagunach, wiatr nie jest tak silny jak byśmy się spodziewali, a laguny mimo płaskiej nawierzchni, dla nas były niestety rozczarowaniem!

DSC_0193

Być może zostaliśmy lekko rozpieszczeni przez 6 tygodni w Ilha do Guajiru, to niesamowite miejsce na przestronnej, miłej i przyjaznej, płaskiej, kitesurfingowej lagunie 🙂

Cumbuco pewnością będzie na trasie wycieczek dla naszych gości w przyszłym sezonie, ale tylko na noc lub dwie … Następny przystanek Taiba, aby porównać warunki na morzu i lagunie, które tam się znajdują. Jest to kolejna polecana i popularna miejscowość 40 km dalej na północ. Dzień 3 naszej wyprawy w poszukiwaniu idealnego miejsca dla naszego przyszłościowego Kite-Point. Chcemy mieć połączenie fal dla amatorów desek surfingowych i płaskiej nawierzchni dla fristajlerów. Więc w zasadzie raj! 😛

Ciekawe czy Kite-Point będzie w stanie odnaleźć swoje wymarzone miejsce…

Miłego Dnia!